"Chcemy w końcu stworzyć kodeks budowlany zapowiadany od 2012 r. Zakładam, że będziemy mieć propozycję na koniec tego roku" – powiedział wiceminister.
Przypomnij sobie: Kodeks urbanistyczno-budowlany na początku 2015 r.?
Podkreślił, że nie będzie już powoływana komisja kodyfikacyjna na rzecz stworzenia tego kodeksu, ponieważ jest to jest jak zapraszanie reżyserów do nakręcenia filmu, do którego nie napisano jeszcze scenariusza. Zauważył jednak, że resort - proponując swoje rozwiązania - skorzysta z dorobku komisji.
"Absolutnie nie zamierzamy nikogo powoływać. Chcemy to przepracować na poziomie urzędniczo-merytorycznym. Wypracujemy produkt i dopiero podzielimy się nim z zaproszonymi zespołami specjalistów, którzy wskażą ewentualne luki" – zapowiedział.
Kodeks będzie miał na celu uporządkowanie przepisów, definicji (np. terenu śródmiejskiego) i instytucji w obszarze inwestycji budowlanych.
"Nie chciałbym, żeby kodeks był zbyt szczegółowy, bo szczegółowe zapisy będą w innych ustawach, np. środowiskowych, ale żeby ujął cały system. Chodzi o to, żeby po sczytaniu go widzieć całą linię procesu inwestycyjnego z uzasadnieniem. Materiał wyjściowy to jest ustawa o planowaniu, prawo budowlane, ale też ustawa o gospodarce nieruchomościami, częściowo prawo geodezyjne i kartograficzne oraz ustawa o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i odprowadzaniu ścieków" – wymienił Żuchowski.
Wiceminister zauważył, że dzisiaj w obszarze budownictwa istotny jest problem instytucjonalny. Nowy kodeks będzie obejmował także reformę administracji w tym zakresie. Obecnie - zdaniem wiceministra - instytucje, zamiast działać spójnie, bronią każda swoich kompetencji.
Dowiedz się więcej: BCC: projekt Kodeksu Budowlanego nie upraszcza a komplikuje proces inwestycyjny
Kolejnym problemem jest sprawcza niemoc. Z czego ona wynika? Główny inspektor nadzoru budowlanego i główny geodeta kraju, którzy podlegają ministrowi budownictwa, nie mają bezpośredniego wpływu na swoich odpowiedników w terenie. Inspektorzy wojewódzcy i powiatowi podlegają bowiem władzom regionalnym i lokalnym.
"Dzisiaj mamy głównego geodetę i głównego inspektora nadzoru, potem mamy wojewódzkich inspektorów i geodetów przy wojewodach oraz powiatowych przy starostach. Mówiąc o spójnym systemie, powinniśmy mieć tzw. administrację liniową, czyli podległość pionową, powinniśmy oddzielić administrację samorządową od administracji stricte wykonawczej" – powiedział Żuchowski.
"Jeśli w kwestii budowlanej wpłynie do mnie skarga np. na powiatowego inspektora nadzoru budowlanego i po zbadaniu sprawy okaże się, że jest zasadna, to nie można wyciągnąć konsekwencji bezpośrednio, a jedynie wnioskować do starosty o podjęcie stosownych działań lub poprzez odpowiedniego wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego, podobnie sprawy wyglądają w odniesieniu do geodetów. Pewnie ktoś powie, że oto główny cel zmian to struktura i wpływy. Otóż nic bardziej mylnego, pokazuje jedynie, że to też element spójnego systemu, który warto mieć na uwadze, jeśli chcemy zmian na lepsze i jednocześnie oczekujemy od rządzących, że będą stali na straży prawa i w pełni odpowiadają za nadzór nad sprawnie działającym państwem przede wszystkim w praktyce" – wyjaśnił.
Żuchowski podkreślił, że jego celem jest, aby algorytm postępowania administracyjnego był jasny, a instytucje „nie patrzyły na własny interes, ale na ogół”. Następnymi celami nowego kodeksu będzą: eliminacja dublowania się przepisów, cyfryzacja map i wymiana informacji między instytucjami.
"Instytucja X mówi interesantowi: potrzebne jest jeszcze jedno zaświadczenie z instytucji Y, a w zasadzie można by zrobić w ten sposób: interesant trafia do jednej instytucji, która komunikuje się z pozostałymi. Wtedy nie mielibyśmy biegania od Annasza do Kajfasza po różnego rodzaju świstki" – planuje wiceminister.
Kodeks ma również przeciwdziałać niekontrolowanemu rozrostowi zabudowy mieszkaniowej bez polityki ładu przestrzennego.
"Kiedy 70% inwestycji deweloper stawia na wuzetki, to coś jest nie tak. Okazuje się, że mamy miasta w polu bez drogi, bez parkingów, bez szkoły, bez sklepu i np. w Krakowie ludzie protestują, że nie mogą wyjechać z osiedla, że nie ma przystanku, bo chcieli mieszkanie, ale myśleli, że jest jakiś system planowania" – wyjaśnia.
Gdy brak jest miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, to inwestycje stawia się na podstawie indywidualnych warunków zabudowy, tzw. wuzetek.
Przeczytaj też: Budowa sklepów wielkopowierzchniowych w oparciu o prawo lokalne
"Taki problem (osiedla w polu, bez infrastruktury) może być rozwiązany tylko i wyłącznie na etapie spojrzenia na obszar swojego miasta, terenu, gminy, w sposób, który będzie kompleksowy. Włodarze powinni podjąć decyzję o kierunku rozwoju miasta i przewidzieć, które tereny powinno się dzisiaj zabudowywać, a które nie. Potrzebna jest polityka ładu przestrzennego, a tam, gdzie nie ma planu zagospodarowania przestrzennego, samorząd musi tę politykę usprawnić" – deklaruje Żuchowski.
Konieczne będzie też zawieranie kontraktów z deweloperami, tzn.udzielanie zgody na zabudowanie terenu, jednak pod warunkiem np. wybudowania szlaków komunikacyjnych i chodników. Według wiceministra nowy kodeks ma zawierać konkretne wytyczne na temat tego, kiedy nie można tworzyć osiedli. Taką przeszkodą będzie właśnie m.in. brak dostępu do określonej infrastruktury.
źródło: housemarket.pl