Zaczęło się od wody...
Z Leonardem Wieczorkiem rozmawia Janina Rubin

Leonard Wieczorek – prezes Zarządu SM „Suchanino”
Z inicjatorem i założycielem Pomorskiego Związku Rewizyjnego Spółdzielni – Leonardem Wieczorkiem o powołaniu Pomorskiego Regionalnego Związku Rewizyjnego Spółdzielni oraz planach na przyszłość, rozmawia Janina Rubin.
Zobacz także
Stacja Monitorowania Ochrona fizyczna na osiedlach mieszkaniowych: czy jest konieczna, jak jest skuteczna i ile kosztuje?

Współczesne osiedla mieszkaniowe, zwłaszcza te nowo powstające, często oferują mieszkańcom znacznie więcej niż tylko dach nad głową. Deweloperzy prześcigają się w udogodnieniach – od placów zabaw, przez...
Współczesne osiedla mieszkaniowe, zwłaszcza te nowo powstające, często oferują mieszkańcom znacznie więcej niż tylko dach nad głową. Deweloperzy prześcigają się w udogodnieniach – od placów zabaw, przez tereny zielone, po inteligentne rozwiązania smart home. W tym natłoku nowoczesnych funkcji, jednym z kluczowych aspektów, który budzi coraz większe zainteresowanie i dyskusje, jest kwestia bezpieczeństwa, a w szczególności – konieczność wprowadzenia skutecznej ochrony. Najprostszym i niestety najdroższym...
TrokenTech Sp. z o.o. Jak zoptymalizować remont dachu z papy w bloku przy użyciu płynnych membran hydroizolacyjnych?

Remont dachu w blokach mieszkalnych i budynkach wielorodzinnych to wyzwanie, z którym regularnie mierzy się wielu zarządców nieruchomości, takich jak spółdzielnie mieszkaniowe. Dachy pokryte papą, choć...
Remont dachu w blokach mieszkalnych i budynkach wielorodzinnych to wyzwanie, z którym regularnie mierzy się wielu zarządców nieruchomości, takich jak spółdzielnie mieszkaniowe. Dachy pokryte papą, choć przez lata sprawdzały się jako skuteczna izolacja, z czasem tracą swoje właściwości ochronne. Inwestycja w tradycyjną naprawę może wiązać się z wysokimi kosztami oraz uciążliwościami dla mieszkańców. Alternatywą, która pozwala zoptymalizować proces remontu, są płynne membrany hydroizolacyjne. W poniższym...
Bank Pocztowy S.A. Rewolucja w Spółdzielni Mieszkaniowej w Lubartowie

Sami produkują energię z instalacji OZE. Inwestycja zwróci się po 4 latach, a mieszkańcy zyskają oszczędności rzędu 2500 złotych rocznie Rozmawiamy z Jackiem Tomasiakiem, Prezesem Spółdzielni Mieszkaniowej...
Sami produkują energię z instalacji OZE. Inwestycja zwróci się po 4 latach, a mieszkańcy zyskają oszczędności rzędu 2500 złotych rocznie Rozmawiamy z Jackiem Tomasiakiem, Prezesem Spółdzielni Mieszkaniowej w Lubartowie.
Janina Rubin (J.R.): Panie Prezesie, skąd inicjatywa powołania Pomorskiego Regionalnego Związku Rewizyjnego Spółdzielni?
Leonard Wieczorek (L.W.): Założyliśmy Pomorski Regionalny Związek Rewizyjny Spółdzielni, by zjednoczyć sprawdzającą się ideę spółdzielczości, dobrego gospodarowania i zarządzania zasobem mieszkaniowym oraz wspierania działań promujących spółdzielcze budownictwo mieszkaniowe. Ta organizacja jest potrzebna, by głośniej wyrażać nasze racje i jeszcze lepiej zarządzać zasobami mieszkaniowymi w trosce o wszystkich członków oraz mieszkańców każdej spółdzielni. Mamy podobne lub te same problemy, doświadczenia i potrzeby. Problemy powinniśmy rozwiązywać wspólnie, doświadczeniami się wymieniać, a potrzeby i wnioski głośno artykułować do rządu i samorządu. Tak, chcemy mieć przełożenie na władzę lokalną. To jest jedno z głównych zadań naszego związku. Przede wszystkim stawiamy na wspólne działania, w tym szkolenia kadr, pracę nad nowymi standardami kwalifikacji pracowników, co niewątpliwie zapewni nową jakość. Nie zapominajmy, że czeka nas zmiana pokoleniowa i to zarówno wśród kadr zarządzających, jak i mieszkańców spółdzielni. Oczekiwania jednych i drugich znacząco się zmieniają. Konieczna jest więc praca nad takimi standardami, które będą adekwatne do oczekiwań rynku.
J.R.: A dokładnie, o co w tym chodzi?
L.W.: Chcemy stworzyć silne lobby, które zdejmie ze spółdzielczości mieszkaniowej przyszytą „łatkę” pozostałości po poprzednim systemie. Zjednoczeni, brzmimy głośniej, jesteśmy bardziej słyszalni, co da nam większy wpływ na władzę samorządową.
J.R.: Tak jak lobby deweloperskie?
L.W.: Niezupełnie, tam są duże pieniądze, duże wpływy i co za tym idzie – ogromne przełożenie na rządzących. My mamy inne atuty, czasami ważniejsze niż pieniądze: tysiące, a nawet miliony członków, mieszkańców, którzy przekonali się, że zarządzanie w spółdzielniach jest lepsze jakościowo od wspólnot mieszkaniowych, a spółdzielcze budownictwo tańsze i bardziej dostępne m.in. dla młodych osób, które nie posiadają zdolności kredytowych. Ten argument powinni usłyszeć rządzący, by wreszcie przestać dyskryminować spółdzielczość!
J.R.: Dyskryminować? Co Pan ma na myśli?
L.W.: Jesteśmy dyskryminowani na wielu polach, gdyż straty na gospodarce zasobami mieszkaniowymi nie są uwzględniane w wyniku działalności gospodarczej tak jak w innych przedsiębiorstwach. Tym samym dochód z działalności gospodarczej nie jest pomniejszany o straty na gospodarce zasobami mieszkaniowymi. Zatem płacimy podatek dochodowy od kwoty dochodu bez uwzględnienia straty. Oddzielnie rozliczamy działalność gospodarki zasobami mieszkaniowymi, ale pożytki np. z wynajmu lokali użytkowych czy miejsc parkingowych możemy przeznaczyć na cele statutowe dopiero po opodatkowaniu, więc odprowadzamy podatki.
Do tego wszystkiego po przekształceniu wszystkich lokali ze spółdzielni z danej nieruchomości w odrębną własność, powstaje z mocy prawa wspólnota mieszkaniowa. Tymczasem ludzie tego nie chcą, więc po co budować skoro z mocy prawa powstają wspólnoty? Taka decyzja powinna pozostać w gestii właścicieli.
J.R.: Z tego co wiem, prowadzi Pan z powodzeniem jedną z najlepiej zarządzanych spółdzielni mieszkaniowych na terenie całego Pomorza (SM „Suchanino”) od 25 lat, więc dlaczego Pan się angażuje w takie nowe działania? Po co to Panu?
L.W.: Ja cały czas jestem zaangażowany w nowe działania, nasza spółdzielnia jest też członkiem Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych RP w Warszawie, brakowało jednak takiej organizacji na Pomorzu, która by ułatwiała współpracę z władzami lokalnymi oraz integrowała lokalne spółdzielnie. Byłem też wcześniej członkiem założycielem Pomorskiego Stowarzyszenia Zarządców Nieruchomości Spółdzielni Mieszkaniowych. To, co teraz robimy, to kolejny krok i ktoś musi go zrobić, żeby spółdzielczość miała realny wpływ na politykę władz lokalnych i lokalną integrację.
J.R.: A jak politycy odbierają takie zrzeszanie się spółdzielni? Czy cieszą się, że zyskują partnera do współpracy, czy też traktują was jak zło konieczne?
L.W.: Większość nie rozumie, nie czuje idei spółdzielczości. Odbiór jest taki, że to relikt komunistyczny, nie rozumieją, że to instytucja z XIX – wiecznymi korzeniami, która przetrwała i jest mocno rozwinięta również w krajach zachodnich do dzisiaj. To nie jest wymysł komunistyczny.
J.R.: W jaki sposób chcecie przekazać politykom, że jakość, którą wprowadzają spółdzielnie mieszkaniowe, przynosi korzyści nie tylko dla mieszkańców, ale także dla samorządów i państwa?
L.W.: Chcemy uświadamiać, że spółdzielnie utrzymują drogi wewnętrzne, parkingi, place zabaw, chodniki, pasy zieleni, kluby osiedlowe, prowadzą działalność wychowawczą i edukacyjną oraz budują nowe mieszkania. Mógłbym wymieniać długo jeszcze wiele form działalności. Myślę, że żadna nawet największa wspólnota nie dałaby sobie rady z ogromem odpowiedzialności za zarządzanie taką powierzchnią i różnorodnością części wspólnych. My mamy doświadczenie w zarządzaniu takimi powierzchniami, metody wypracowane przez dziesięciolecia. W SM „Suchanino”, mieszkańcy nie chcą słyszeć o wyodrębnianiu wspólnot mieszkaniowych. Są zadowoleni i z jakości zarządzania, i z kosztów utrzymania, bo w spółdzielni jest taniej, ale także sprawniej, ponieważ dysponujemy profesjonalnymi kadrami.
J.R.: Od czego się zaczęło pańskie dążenie do zjednoczenia spółdzielni mieszkaniowych w Pomorskim Regionalnym Związku Rewizyjnym Spółdzielni?
L.W.: Moje działania, na rzecz zrzeszania się i integracji środowiska, zaczęły się od jakości wody pitnej w Gdańsku. Woda po uzdatnianiu ze zbiornika nawierzchniowego, żeby zachować jej dobrą jakość była mocno ozonowana, niestety proces ten spowodował, że instalacje zaczęły szybko korodować, co naraziło nie tylko spółdzielnie na duże wydatki wymiany instalacji wodociągowych. Pojedyncze rozmowy z władzami miasta nic nie dawały. Wówczas powstał pomysł zrzeszenia się. Byłem wówczas inicjatorem powstania Pomorskiego Stowarzyszenia Zarządców Nieruchomości Spółdzielni Mieszkaniowych, dzięki czemu rozwiązaliśmy duży problem, który de facto powinien być problemem samorządowym.
J.R.: A jak samorządy? Doceniają działalność spółdzielni?
L.W.: Nie, no skąd. Gdyby tak było, niepotrzebne byłoby zrzeszenie się. Tak jak powiedziałem, rozmowy z władzami samorządowymi są trudne, a czasami wręcz jesteśmy pomijani, jak np. przy dofinansowaniu termomodernizacji budynków. Straciły na tym pomorskie spółdzielnie, bo nie miały siły przebicia, nie mówiły jednym głosem. Skorzystały na tym np. spółdzielnie warmińsko-mazurskie, które zjednoczyły się i zdobyły naprawdę wielkie środki finansowe m.in. na docieplenie i realizację innych programów modernizacyjnych.
J.R.: Zarządzanie SM „Suchanino” wymaga od Pana również dużego zainteresowania, uwagi i czasu. Jak Pan to godzi? Wszak rodzina też ma swoje prawa.
L.W.: Zależy mi na tym co robię, więc muszę znaleźć czas. I znajduję, zarówno na odpoczynek, jak i na pracę, ale udaje się to dzięki najlepszej kadrze, jaką można sobie wyobrazić. Oni czują misję i profesjonalnie wspierają moje działania, po prostu pomagają.
J.R.: A w jaki sposób udało się panu namówić partnerów? Jak Panu udało się przekonać do zrzeszenia największe tygrysy spółdzielczości mieszkaniowej z Pomorza, zjednoczyć prezesów często rywalizujących ze sobą na co dzień? Dzisiaj są razem i mówią jednym głosem.
L.W.: To dzięki licznym rozmowom, spotkaniom większość zauważyła, że w pojedynkę nie znaczymy zbyt wiele. Nie powiem, że nic, ale na pewno niewiele. Są takie problemy, które rozwiążemy tylko wspólnie.
J.R.: Życzę wytrwałości i dziękuję za rozmowę.