Szóste wielkie wymieranie trwa!
Szóste wielkie wymieranie trwa!; fot. unsplash
Ekolodzy alarmują o kolejnym masowym wymieraniu gatunków na Ziemi. Zjawisko to jest określane mianem szóstego wielkiego wymierania.
Zobacz także
Bank Pocztowy S.A. Kredyt na OZE dla spółdzielni i wspólnot
Wysokie ceny energii, termomodernizacji oraz ogólnego utrzymania budynków będą dla spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych coraz większym wyzwaniem. W obliczu takiej sytuacji Bank Pocztowy wychodzi naprzeciw...
Wysokie ceny energii, termomodernizacji oraz ogólnego utrzymania budynków będą dla spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych coraz większym wyzwaniem. W obliczu takiej sytuacji Bank Pocztowy wychodzi naprzeciw potrzebom lokalnych społeczności, oferując korzystne rozwiązanie w postaci Kredytu na OZE (Odnawialne Źródła Energii).
L’Avenir Du Monde sp. z o.o. System Ecosorting - poprawna segregacja odpadów komunalnych we wspólnotach i spółdzielniach
Ecosorting oferuje wspólnotom i spółdzielniom mieszkaniowym system, który wspiera poprawną segregację odpadów komunalnych. System obejmuje urządzenia techniczne i dokumentację formalną. Firma gwarantuje...
Ecosorting oferuje wspólnotom i spółdzielniom mieszkaniowym system, który wspiera poprawną segregację odpadów komunalnych. System obejmuje urządzenia techniczne i dokumentację formalną. Firma gwarantuje także wsparcie merytoryczne. Jak usługa Ecosorting wpływa na życie mieszkańca danej nieruchomości? Odpowiadamy na najczęstsze pytania lokatorów.
Bank Pocztowy S.A. Finansowanie OZE – łatwiej, szybciej, prościej. Bank Pocztowy oferuje kredyt na korzystnych warunkach
Wychodząc naprzeciw potrzebom Spółdzielni i Wspólnot Mieszkaniowych, Bank Pocztowy oferuje elastyczny Kredyt na OZE o dowolnej wysokości, jednak nie niższy niż 10 tysięcy złotych. Jak przyznaje Paweł Andrzejczyk,...
Wychodząc naprzeciw potrzebom Spółdzielni i Wspólnot Mieszkaniowych, Bank Pocztowy oferuje elastyczny Kredyt na OZE o dowolnej wysokości, jednak nie niższy niż 10 tysięcy złotych. Jak przyznaje Paweł Andrzejczyk, Dyrektor Departamentu Bankowości Instytucjonalnej Banku Pocztowego, kredyt na odnawialne źródła energii (OZE) to odpowiedź na rosnące zapotrzebowanie Wspólnot i Spółdzielni Mieszkaniowych, które chciałyby w najbliższym czasie sfinansować projekty związane z efektywnością energetyczną.
Według definicji, masowe wymieranie to gwałtowne (w skali geologicznej) wyginięcie wielu gatunków w wyniku działania globalnych czynników środowiskowych.
W dziejach życia na Ziemi nauka odnotowała pięć wielkich masowych wymierań:
- ordowickie – ok. 438 mln lat temu,
- dewońskie – ok. 374 mln lat temu,
- permskie – ok. 250 mln lat temu (zwane Matką Wielkich Wymierań),
- wymieranie triasowe – ok. 201 mln lat temu,
- wymieranie kredowe – ok. 66 mln lat temu (to wtedy wyginęły dinozaury).
Najbardziej prawdopodobne powody wymierań to: erupcje wulkanów, obniżenie poziomu/niedotlenienie wód, katastrofy kosmiczne (lądowe i oceaniczne), globalne ocieplenie, rozbłysk gamma lub wybuch supernowej. Wiele z przyczyn mogło występować równocześnie lub być skutkiem poprzednich.
A więc 5 razy w historii Ziemi wielkie kataklizmy dziesiątkowały żywe organizmy, często zagrażając przetrwaniu całej biosfery. Według ekspertów obecnie grozi nam lub trwa szóste takie wielkie wymieranie. Tym razem wywołane jednak nie przez asteroidę czy gigantyczne wybuchy wulkanów, a przez człowieka.
Chcesz wybudować dom? Sprawdź co warto wiedzieć >>
Termin szóste wymieranie (sixth extinction) pojawił się po raz pierwszy w książce „The Sixth Extinction. Patterns of Life and the Future of Humankind” Richarda Leakeya i Rogera Lewina, która ukazała się w 1995 roku1. Już wtedy, czyli ćwierć wieku temu, zauważono, że wymieranie kolejnych gatunków bezpośrednio lub pośrednio łączyło się z działaniem ludzi (choć nie nazywano jeszcze wtedy naszej epoki antropocenem).
W „Szóstej katastrofie” czytamy: Dokumentacja znanych przypadków wymierania może się wydawać jedynym sposobem udowodnienia, że znajdujemy się w samym środku kryzysu biotycznego; właśnie takich dowodów domagają się sceptycy. W końcu nie może być sprawy o morderstwo, jeśli nie znaleziono zwłok. (…) „anegdotyczne” świadectwa wymierania, przekazywane nam przez ekologów, to zaledwie wzmianki o katastrofalnym stanie rzeczywistości, a procesy wymierania przebiegają po cichu, w większości przypadków nawet bez naszej wiedzy.
Jeszcze bardziej ponuro brzmi kolejny fragment: „Homo sapiens, dominując w stopniu większym od jakiegokolwiek innego gatunku w historii Ziemi, powoduje olbrzymi kryzys biologiczny, masowe wymieranie, szóste wśród największych w ciągu ostatniego pół miliarda lat. Być może, i my sami, ludzie, również jesteśmy już pogrzebani za życia”.
20 lat później, w 2015 r. Elizabeth Kolbert pisze książkę pt. „Szóste wymieranie. Nienaturalna historia”, za którą dostaje nagrodę Pulitzera. To bestseller, w którym Kolbert opowiadając o szóstej fali masowego wymierania gatunków, też wini za nią człowieka: (…) Ludzka działalność powoduje bowiem nieodwracalne zmiany na Ziemi. (…) Lecz to właśnie człowiek może zahamować coraz bardziej rozpędzającą się nieracjonalną gospodarkę zasobami naturalnymi i dewastację środowiska”. Książka E. Kolbert pokazuje, że dzięki kolejnym odkryciom naukowym i nagłaśnianym przypadkom ginięcia kolejnych gatunków, coś się jednak może zmienić w naszej świadomości.
Nadchodzi człowiek!
– Najbardziej szokujące chyba jest to, kiedy tak naprawdę to szóste wielkie wymieranie się rozpoczęło. Wielu ludziom się wydaje, że jego początek miał miejsce w XX w. Okazuje się jednak, że był znacznie, znacznie wcześniej – mówi biolog i ekolog prof. dr hab. Piotr Skubała.
Już samo pojawienie się na Ziemi homo sapiens okazało się zgubne dla wielu gatunków. Szóste wymieranie rozpoczęło się właśnie z chwilą pojawienia się na Ziemi człowieka, a konkretnie w późnym plejstocenie. Według najnowszych badań masowe wymieranie ssaków, które miało miejsce już 126 tys. lat temu, było spowodowane w większym stopniu niszczącą działalnością człowieka niż jakimikolwiek czynnikami klimatycznymi.
Ludzie pojawiali się na kolejnych kontynentach i wyspach. To wtedy rozpoczęło się wymieranie tzw. megafauny, a więc wielkich przedstawicieli ssaków i ptaków. Wśród nich były m.in. nosorożce włochate, mamuty, lwy workowate, ptaki moa, lemury olbrzymie i tygrysy szablozębne.
– Zaskakujące jest, że uzbrojeni w dość prymitywne narzędzia byliśmy bardzo skuteczni w unicestwianiu innych gatunków zwierząt – zauważa prof. Skubała. Nasi przodkowie potrafili wybić nawet 70–85% przedstawicieli megafauny w Australii, Ameryce Północnej czy Południowej. Na odizolowanych wyspach, np. na Madagaskarze czy Nowej Zelandii wybito wszystkie osobniki megafauny. Na zgubny wpływ ludzi na ekosystem wskazują wyraźne relacje czasowe między przybyciem człowieka a wyginięciem określonych gatunków.
Dodam tu jeszcze jedną obserwację: w świetle nauki życie na Ziemi istnieje 4 mld lat, a ludzie pojawili się na niej 200 tys. lat temu. Okazuje się, że już po 75 tys. lat od swojego przybycia na Ziemię, homo sapiens rozpoczął proces niszczenia innych gatunków.
Czerwona Księga: przybywa zagrożonych gatunków
Czerwona Księga zagrożonych gatunków zwierząt i roślin jest coraz dłuższa ze względu na zmiany klimatyczne oraz ingerencję człowieka w naturę. Według Czerwonej Księgi zagrożone są dziesiątki tysięcy gatunków. Zagrożony jest nawet słynny waran z Komodo.
Jak ogłosiła w ubiegłym roku Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody (IUCN), ok. 28% z ponad 138 tys. zarejestrowanych gatunków jest obecnie uważanych za zagrożone.
Badacze podają, że aż 38 543 gatunków uważa się obecnie za zagrożone i zagrożone krytycznie. Do wyższych kategorii zagrożenia dodano ostatnio liczne jaszczurki i żółwie.
Waran (smok) z Komodo (na wolności żyje jeszcze kilka tysięcy okazów) był wcześniej uważany za „zagrożony”. Obecnie został sklasyfikowany jako „krytycznie zagrożony”. Los największej jaszczurki świata dobrze ilustruje wpływ zmian klimatycznych – wyjaśnia IUCN. Siedliska waranów, które mają do trzech metrów długości i ważą do 90 kilogramów, są zagrożone zarówno przez globalne ocieplenie, jak i działalność człowieka.
„Przewiduje się, że wzrost temperatur, a tym samym i poziomu mórz, zmniejszy ich przestrzeń życiową o co najmniej 30% w ciągu najbliższych 45 lat” – ostrzega organizacja. Podczas gdy smoki z Komodo są „dobrze chronione” w parku narodowym w Indonezji, zwierzętom na zewnątrz grozi „znacząca utrata ich siedlisk” z powodu ludzi.
Jeszcze gorzej mają wielki żółw Cantora oraz żółw olbrzymi. Zmieniono im klasyfikację z „zagrożone” lub „krytycznie zagrożone” na „zagrożone wyginięciem”.
Ponad 1/3 (37%) z ponad tysiąca zbadanych gatunków rekinów i płaszczek również uważa się za zagrożone. W roku 2014 było ich 24% Według IUCN wszystkie sklasyfikowane gatunki ryb są zagrożone przełowieniem. 31% cierpi z powodu pogorszenia warunków lub utraty swojego siedliska, a 10% boryka się z konsekwencjami zmiany klimatu. Na przykład żarłacze czarnopłetwe, które figurowały w Czerwonej Księdze jako „nisko zagrożone”, teraz sklasyfikowano jako „zagrożone”.
– Jesteśmy na skraju szóstego masowego wymierania – powiedział Craig Hilton-Taylor, który jest odpowiedzialny za sporządzenie listy. – Jeśli wzrost będzie kontynuowany w tym tempie, wkrótce staniemy w obliczu poważnego kryzysu.
IUCN podkreśla, że pewne kroki podjęte ostatnio w celu ochrony ryb okazały się skuteczne. Dzięki wprowadzeniu regionalnych kwot połowowych udało się odbudować cztery gatunki tuńczyka, spośród siedmiu najliczniej poławianych gatunków.
W związku z nowymi, alarmującymi danymi organizacja WWF ostrzega przed „katastrofalną eskalacją globalnego wymierania gatunków, co w konsekwencji zagraża również ludziom, którzy są przyczyną takiego rozwoju sytuacji”. Badacze prognozują, że w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat może wyginąć nawet milion gatunków zwierząt i roślin.
Technogatunki kontra biomasa
W XX w. nastąpiło nie tylko przyspieszenie rozwoju naszej cywilizacji, ale także przyspieszył proces wymierania innych gatunków.
Okazuje się, że dziś liczba tzw. technogatunków, a więc wytworów naszej cywilizacji jest już znacznie większa, niż liczba wszystkich gatunków eukariotycznych (to organizmy zbudowane z komórek posiadających jądro komórkowe z chromosomami), które żyją na naszej planecie.
– Masa antropogeniczna jest już dziś większa, niż biomasa! To szokujące. A prognozy nie wyglądają ciekawie. Badacze oceniają, że jeżeli nie zmienimy sposobu funkcjonowania naszej cywilizacji, w 2040 r. antropogeniczna masa (łącznie z odpadami) będzie trzykrotnie większa niż biomasa na Ziemi – alarmuje prof. Skubała.
10 tysięcy lat temu biomasa wszystkich ludzi na świecie wraz z udomowionymi zwierzętami stanowiła 0,1% masy kręgowców lądowych. Obecnie na ludzi i zwierzęta hodowlane przypada aż 97% biomasy, tymczasem biomasa dzikich kręgowców stanowi już tylko 3%.
Podkreślmy, że większość biomasy zwierzęcej (ponad 60%) to zwierzęta hodowlane – krowy, świnie, kurczaki, itd. które hoduje się tylko po to, aby je zabić i zjeść. Zwierząt hodowlanych nie widzimy na co dzień, bo żyją w zamknięciu, w ogromnych nienaturalnych zagęszczeniach. W życiu nie widziały ani łąki, ani słońca! 36% to ludzkość, która zgotowała im ten los, a tylko 3% to istoty dziko żyjące.
Niedobrze to świadczy o naszym gatunku. Z jednej strony jesteśmy bardzo kreatywni, myślimy abstrakcyjnie, tworzymy wspaniałe rzeczy i idee, a jednocześnie od początku istnienia niszczymy życie, które nas otacza.
Prof. Edward Wilson, wybitny biolog i zoolog, powiedział kiedyś, że człowiek ma wrodzoną biofilię, czyli miłość do życia. Może i ma, ale wielu przedstawicieli homo sapiens o tym zapomina, a jako cywilizacja stawiamy głównie na wartości materialne. Brakuje nam szacunku dla innego życia niż nasze. Mamy szacunek wyłącznie dla siebie i naszych własnych wytworów.
– Wydaje mi się, że nasze podejście do dzikiej natury wynika z tego, że nie czujemy się jej częścią. Te więzy zostały zerwane. Wyobrażamy sobie, że jesteśmy oddzieleni od natury, że jesteśmy poza nią. Myślę też, że większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo nasze życie zależy od tego, co robią i jak żyją inne gatunki. Jesteśmy uzależnieni od usług ekosystemowych, a o tym kompletnie zapomnieliśmy – dowodzi prof. Skubała. – Dlatego tak ważne jest przypominanie, że nasze bezpieczne, dobre życie zależy od tego, co robią dla nas inne gatunki. Nasza przyszłość jest ściśle powiązana z losem pszczół, dżdżownic, ptaków, grzybów, bakterii, roztoczy (mam przyjemność badać je od 40 lat) i milionów innych istot. Zastępowanie roślin, zwierząt czy mikroorganizmów technogatunkami to ścieżka do samozagłady – ostrzega.
Zagłada żywych istot przyspiesza!
Szósta w historii Ziemi masowa zagłada żywych istot to proces, którego powszechną świadomość mamy od 2015 roku. Problem w tym, że on przyśpiesza. I to szybciej, niż byliśmy w stanie przewidzieć. Naukowcy śledzący to dramatyczne przyrodnicze zjawisko sądzą, że zbliżyliśmy się do krytycznego punktu, z którego nie będzie już odwrotu.
Ponad 550 gatunków zwierząt lądowych jest na krawędzi wymarcia. Biolodzy dają im 20 lat, nie więcej. Tyle samo zniknęło z powierzchni planety w całym XX wieku!
– Bioróżnorodność pozwala człowiekowi zachować zdrowie. Pandemia koronawirusa jest ekstremalnym przykładem tego, co grozi nam za szkodzenie Matce Naturze. Niekontrolowany wzrost ludzkiej populacji, niszczenie i zajmowanie habitatów, handel dzikimi zwierzętami, zanieczyszczenie środowiska i kryzys klimatyczny to problemy wymagające natychmiastowej reakcji – twierdzi prof. Paul Ehrlich ze Stanfordu.
Teoretycznie wiemy, jak przeciwdziałać dewastacji biosfery. Świadomość zagrożeń dla klimatu, dla bioróżnorodności, czyli tym samym dla nas samych, rośnie. Wystarczy sięgnąć do któregoś z opracowań naukowych, czy dokumentów publikowanych przez ONZ, czy Unię Europejską. Wskazówki, jak zapewnić ludzkości zrównoważoną przyszłość, znajdziemy np. w słynnym Ostrzeżeniu dla ludzkości (World Scientist’s Warning to Humanity) z 2017 r. w którym 20 tys. naukowców z całego świata apelowało o wdrożenie działań koniecznych dla ratowania ekosystemu.
Nie idą za tym jednak żadne działania czy zmiany. Jesteśmy świadomi procesu i tego, jakie będą jego skutki, a jednak nie robimy nic, by go zatrzymać. Wiemy, że będzie źle, ale nie przeciwdziałamy. Dlaczego?
– Przyczyna jest oczywista, tkwi głęboko w nas. Aby wdrożyć konieczne działania, zacząć ratować przyrodę i siebie, najpierw musimy odbudować poczucie, że sami jesteśmy częścią przyrody. Jeśli nie odbudujemy w sobie tego połączenia, nie wybrniemy z kryzysu bioróżnorodności – uważa prof. Skubała. – Wciąż myślimy „po staremu”, wyłącznie o końcu własnego nosa. Brakuje nam zrozumienia, że aby zapewnić sobie dobrą przyszłość, musimy zadbać o ekosystem. Naprawdę nie mamy innego wyjścia.
Na pytanie, czy mamy jeszcze czas, profesor odpowiada: – Obawiam się, że jeśli tak, to bardzo niewiele. Znani ekolodzy i badacze biosfery nie mają wątpliwości, że jeśli polityków i społeczeństwa nie zleje zimny prysznic, to czeka nas naprawdę nieciekawa, groźna przyszłość. – twierdzi. – Potrzebujemy wstrząsu poznawczego. To, że trwa masowe wymieranie gatunków to najważniejsza informacja, jaką otrzymaliśmy jako ludzkość. Teraz trzeba je zatrzymać, a następnie wprowadzić plan naprawczy i dokonać rekonstrukcji biosystemu.
Niedawno Unia Europejska wyznaczyła ambitny cel, publikując Strategię na rzecz bioróżnorodności. Do 2030 r. 30%. naszego kontynentu, lądów i mórz, ma być pod ochroną, z czego 10% pod ścisłą. Tylko czy uda nam się tę strategię wprowadzić w życie? Widzimy opór, chociażby wśród polskich rolników, górników i leśników. A nawet jeśli się uda w UE, to czy uda się na całym świecie? Wielu naukowców uważa, że do 2050 r. powinniśmy objąć ochroną połowę planety. To dałoby nam szansę przetrwania. Ludzie muszą się cofnąć, oddać część planety innym gatunkom i w ten sposób zadbać i o nie i o własny gatunek.
1 w Polsce książka ukazała się w 1999 roku, pt. „Szósta katastrofa. Historia życia a przyszłość ludzkości”