Modernizacja dźwigów w spółdzielni mieszkaniowej przy współpracy z Schindler Polska

Katarzyna Nowakowska: Dzień dobry Pani Ewo! Proszę się przedstawić i powiedzieć kilka słów o swoim doświadczeniu zawodowym w pracy w Spółdzielni oraz o projektach, z których jest Pani najbardziej dumna.  

Ewa Hardek: Nazywam się Ewa Hardek, jestem Zastępcą Prezesa Zarządu Fordońskiej Spółdzielni Mieszkaniowej ds. Remontów i Inwestycji. Zajmuje się sprawami związanymi z tą tematyką od 36 lat. Na stanowisku członka zarządu pracuję od 10 lat. Rzeczy, którymi się zajmuję, to wszystkie tematy związane z utrzymaniem we właściwym stanie zasobów spółdzielni, czyli bieżące remonty.

Jedną z ważniejszych rzeczy, którymi się zajmuję w ostatnich kilku latach, są remonty klatek schodowych połączone z wymianą elementów, które w tych klatkach funkcjonują. Są to między innymi domofony czy oświetlenie. Największym wyzwaniem, przed którym stanęliśmy w związku z remontami klatek schodowych, jest również modernizacja dźwigów osobowych >>

KN: Zajmuje się Pani naprawdę wieloma rzeczami! Wiem, że są Państwo na początku drogi w wymianie wind. Czy może Pani opowiedzieć, jak do tej pory wyglądał ten proces?

EH: Jeśli chodzi o windy, to podchodziliśmy z wielką ostrożnością do wymiany czy modernizacji ze względu na koszty. W zasobach naszej spółdzielni znajduje się aż 88 dźwigów, które w większości powstały w latach budowania naszych budynków, czyli w latach osiemdziesiątych, dziewięćdziesiątych. W związku z tym, urządzenia te generowały bardzo wysokie koszty związane z ich utrzymaniem i konserwacją. Często zdarzało się, że na elementy, które musieliśmy wymienić, trzeba było bardzo długo czekać. Często wymieniane części były pozyskiwane ze zdemontowanych, innych, podobnych urządzeń. W przeliczeniu utrzymanie „przy życiu” starych wind było bardzo kosztowne, co przede wszystkim dotykało lokatorów.

W związku z tym postanowiliśmy zająć się modernizacją, w czym pomógł nam również resurs, który określił, jak długo nasze dźwigi jeszcze mogą funkcjonować. Bardziej opłacalne było wymienienie całego dźwigu niż utrzymywanie starych urządzeń – robienie badań specjalistycznych czy szukanie części. Skłoniło nas to do podjęcia projektu, który zakłada, że do 2027 roku wymienimy wszystkie stare dźwigi w zasobach spółdzielni.

KN: W Państwa Spółdzielni została przeprowadzona modernizacja z przebudową i poprawą dostępności, prawda?

EH: Tak, to nasz ukłon w stronę mieszkańców – dodanie przystanku na poziomie gruntu. Przebudowa ta była szczególnie potrzebna osobom starszym, z niepełnosprawnościami czy matkom z dziećmi. Wszystkie dźwigi, które w tej chwili przebudowujemy, sprowadzamy do poziomu gruntu. Tam, gdzie jest to możliwe, również poszerzamy zakres pracy windy o ostatnią kondygnację. Często było tak, że w budynku, na przykład 11-kondygnacyjnym, winda dojeżdżała tylko do 10 kondygnacji.

KN: Jak mieszkańcy odbierają cały proces wymiany i modernizacji?

EH: Proces trwa kilka, a nawet kilkanaście dobrych tygodni. Generalnie mieszkańcy są bardzo zadowoleni z tego, że wymieniamy stare urządzenia. Po pierwsze, były one hałaśliwe, po drugie zawodne, a po trzecie generowały duże koszty utrzymania i konserwacji.

Jedynymi problemami, z którymi się borykamy w trakcie wymiany, są skargi osób z niepełnosprawnościami, szczególnie tych poruszających się na wózku, bo one na okres wymiany i remontu niestety albo muszą się wyprowadzić, albo zostają uziemione w mieszkaniu. Jest to rzeczywiście problem. Pozostali mieszkańcy podchodzą do procesu pozytywnie. Czasami poproszą nas o to, żeby na piętrze postawić dodatkowe krzesła.

Myślę jednak, że nowa winda na poziomie gruntu czy na ostatnim piętrze maszynowni jest tego warta. Przy okazji remontujemy przedsionek, czyli tak zwany portal do budynku. Robimy z tego taką wartość dodaną, dzięki czemu cały budynek od razu lepiej wygląda.

KN: Czy korzystają Państwo z dofinansowań, jak np. Program Dostępność Plus?

EH: Tak, udało nam się otrzymać środki z programu Dostępność Plus. Fordońska Spółdzielnia Mieszkaniowa została jednym z pierwszych sygnatariuszy tego programu. Windy przy ulicy Klejna i Witeckiego zostały całkowicie sfinansowane z tego programu, był to kredyt oprocentowany na 0,15% w BGK oraz dotacje z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, które obejmowały 30% wszystkich kwalifikowanych kosztów.

Na następny etap tego projektu, czyli 26 wind, które w tej chwili wymieniamy, otrzymaliśmy dotację na prawie 5 milionów złotych oraz ponad milion dofinansowania z PFRON. Powoduje to, że koszt, jaki musimy dołożyć z funduszu remontowego, stanowi mniej niż połowę kosztów wymiany. Z tej pomocy nie można jednak korzystać w sposób nieograniczony, mamy tu bariery. Nie będziemy mogli skorzystać z tego mechanizmu przy wymianie wszystkich wind, ale tam, gdzie możemy - staramy się. Na następne 21 wind mam nadzieję, że dostaniemy pewne dotacje.

Gdybyśmy nie korzystali ze środków pomocowych, to wymiana wszystkich wind kosztowałaby spółdzielców około 33 miliony złotych. Dzięki dotacjom będzie to bezbolesne, dlatego że kredyt z BGK jest bardzo nisko oprocentowany i rozłożony na 30 lat. W związku z tym pieniądze z funduszu remontowego będzie można wykorzystać na przykład na remont klatek. Mieszkańcy nie odczują kosztów inwestycji i całego projektu.

Przeprowadź modernizację z zaufaną firmą >>

KN: Czy oprócz wymiany wind planujecie Państwo również dobudowę szybów w zasobach spółdzielni?

EH: Przymierzaliśmy się do takiego projektu. W budynku 5-cio kondygnacyjnym, gdzie nie ma dźwigu, mieszkańcy dążyli do tego, aby dobudować szyb windowy. W bloku mieszkają osoby z niepełnosprawnościami i starsze. Realizujemy już ten projekt 5 lat, ponieważ gdy doszliśmy od ogółu do szczegółu, okazało się, że mieszkańcom zależy na różnych rzeczach. Mieszkańcom z parteru niekoniecznie zależy na windzie, a na koszt związany z dobudową musielibyśmy zaciągnąć kredyt za zgodą. Okazało się, że dla innych ważniejszy jest remont klatki schodowej. Ostatecznie projekt nie został do tej pory zrealizowany.

KN:  A jak wyglądał proces rozmów z mieszkańcami w kontekście wymiany windy i przebudowy?

EH: W tym przypadku była jedna osoba, która uparcie twierdziła, że nie pozwoli na tego typu przebudowę i że nie pozwoli na sprowadzenie windy do poziomu gruntu. Osoba ta twierdziła, że tego typu remont ingeruje w elementy konstrukcyjne budynku, co doprowadzi do zawalenia. Oczywiście nic takiego nie ma prawa się stać. Eksperci projektują takie rzeczy i doskonale wiedzą, jak to robić.

Nie jest to pierwsza taka realizacja, a jeżeli jest opcja, aby dodać przystanek na poziomie gruntu, to należy z tego skorzystać. Jest to fantastyczne rozwiązanie i muszę powiedzieć, że spotykam się z samymi pozytywnymi emocjami ze strony mieszkańców. Matki z małymi dziećmi w wózkach, osoby na wózkach inwalidzkich czy osoby starsze często miały problem z pokonaniem tych 5-6 schodów.

KN: Jak wyglądały Państwa przygotowania do procesu wymiany wind?

EH: Zrobiliśmy taki biznes plan, w którym założyliśmy, że jeżeli wartość wymiany elementów i badań specjalistycznych wind przekroczy połowę wartości nowego dźwigu, to wtedy wymieniamy takie urządzenie. Nie ma sensu na siłę utrzymywać starych rozwiązań, a podczas wymiany zyskujemy komfort, ciszę i spokój na co najmniej kilkanaście lat.

KN: Rozumiem, że przygotowanie takiego planu i kalkulacje poleciłaby Pani innym spółdzielniom?

E.H.: Tak, zdecydowanie. Analizując resurs oraz wiedząc, jakimi środkami co roku dysponujemy, uzyskaliśmy specjalne zezwolenia od rady nadzorczej na przesuwanie tych środków, w związku z tym mamy do dyspozycji kilka milionów, które możemy wykorzystać tam, gdzie nie uzyskamy jakiejś innej dotacji. To jest właśnie ogromna zaleta spółdzielni mieszkaniowej. Zabiegamy również o środki marszałka województwa kujawsko-pomorskiego, które są finansowane ze środków unijnych. Czynimy bardzo dużo takich działań, żeby móc się wspomóc dodatkowymi środkami, aby odciążyć mieszkańców.

KN: Może nam Pani opowiedzieć o współpracy z Schindler?

EH: Współpraca była udana, bo Schindler jest firmą elastyczną, dostosowuje się do naszych wymogów i terminów. Nasi mieszkańcy są wrażliwi na takie zmiany. Wszystko, co zaplanowaliśmy, naprawdę było precyzyjnie wykonane. Również jeśli chodzi o kwestie finansowe, to Schindler jest konkurencyjny w stosunku do innych firm i wiemy też, że oferuje nam dobry produkt. Jesteśmy zachwyceni pobytem w Centrum Operacyjnym TOC w Warszawie, które pokazuje, jak funkcjonują dźwigi w całym kraju.

KN:Bardzo się cieszę, że podobała się Państwu wizyta. Taki był właśnie jej zamiar, aby pokazać, jak działają nasze urządzenia połączone Internetem Rzeczy oraz jak dzięki temu pozostają w stałym kontakcie z konserwatorami i naszym Centrum TOC.

Jakie inne inwestycje, oprócz wspomnianych wind, planuje Pani w przyszłości?

EH: My jesteśmy spółdzielnią budującą, więc jeśli chodzi o Fordońską Spółdzielnię Mieszkaniową, zarówno domki jednorodzinne, jak i budownictwo wielorodzinne. Oczywiście windy montujemy od razu, a ponieważ są to budynki bardzo atrakcyjne i w atrakcyjnych cenach, muszę powiedzieć, że chyba niewiele jest takich firm jak nasza, gdzie w momencie, kiedy ogłaszamy, że budujemy nowy budynek ustawia się kolejka po mieszkania.

Poza tym, na co dzień realizujemy, tak jak mówiłam, dużo innych przedsięwzięć remontowych, więc nasze budynki oraz ich otoczenie są naprawdę zadbane. Na przykład utworzyliśmy bardzo piękny obiekt, który nazywa się Park Bydgoskich Spółdzielców. Wybudowaliśmy tam korty tenisowe, 2 ogromne place dla dzieci, a w planach mamy jeszcze stację rowerową oraz polanę piknikową.

KN: Trzymam kciuki, żeby się wszystko udało i dziękuję bardzo za rozmowę.