Sierpień najgorętszy od lat wysuszy Polskę
W Polsce zdecydowanie istnieje problem z dostępem do wody. To nie tylko kwestia upałów, ale też. bezśnieżnych zim lub nie zawsze wydolnej infrastruktury w miastach, fot. Pixabay
Polska należy do krajów najbardziej zagrożonych kryzysem wodnym, którego widmo wzrasta wraz ze zmianami klimatu. Nie tylko wysokie temperatury pogłębiają problem niedoboru, ale też nieumiejętne zarządzanie intensywnymi opadami. W trakcie 20-minutowego deszczu z dachu o powierzchni 120 mkw. można zebrać nawet 360 litrów wody. Woda opadowa ma ogromny potencjał do wykorzystania.
Zobacz także
Redakcja news Ceny mieszkań w końcu wyhamują?
Deweloperzy nabrali rozpędu – w I kw. 2024 na rynku pierwotnym rozpoczęto budowę około 42 tys. lokali. To jest najlepszy wynik od 20 lat. Główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa (PZPB)...
Deweloperzy nabrali rozpędu – w I kw. 2024 na rynku pierwotnym rozpoczęto budowę około 42 tys. lokali. To jest najlepszy wynik od 20 lat. Główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa (PZPB) Damian Kaźmierczak jest zdania, że rosnąca podaż mieszkań znacząco ograniczy wzrost ich cen.
Redakcja news Populacja Polski maleje
Zła sytuacja demograficzna to nie jest jakaś wydumana teoria, to jest rzeczywistość. Wprawdzie rządzący starają się stwarzać warunki sprzyjające powiększaniu polskich rodzin, jednak trudno mówić, aby proponowane...
Zła sytuacja demograficzna to nie jest jakaś wydumana teoria, to jest rzeczywistość. Wprawdzie rządzący starają się stwarzać warunki sprzyjające powiększaniu polskich rodzin, jednak trudno mówić, aby proponowane działania przynosiły spektakularne efekty. Z roku na rok ludność Polski się kurczy – więcej osób umiera, niż się rodzi.
Redakcja news Drożej we wspólnotach i spółdzielniach
W drugiej połowie 2024 r. nadal ceny energii będą zamrożone. Maksymalna cena energii elektrycznej dla gospodarstw domowych wyniesie 500 zł za MWh.
W drugiej połowie 2024 r. nadal ceny energii będą zamrożone. Maksymalna cena energii elektrycznej dla gospodarstw domowych wyniesie 500 zł za MWh.
Prognozy mówią, że w sierpniu br. temperatury w Polsce mają być wyższe od normy wieloletniej z ostatnich 30 lat, a termometry pokażą miejscami 35–36 st. C. Już w czerwcu i lipcu upały i niewielki opady spowodowały niekorzystną sytuację hydrologiczną w Polsce. Zgodnie z mapą ostrzeżeń hydrologicznych IMGW, obecnie ostrzeżenia przed suszą hydrologiczną obowiązują na dużej części obszaru kraju, szczególnie w zachodniej i południowo-zachodniej Polsce. Na około 64 proc. stacji pomiarowych na polskich rzekach rejestrowane są niskie stany wody.
Problem z dostępem do wody
W Polsce zdecydowanie istnieje problem z dostępem do wody. To nie tylko kwestia upałów, ale też. bezśnieżnych zim lub nie zawsze wydolnej infrastruktury w miastach. W ostatnich tygodniach władze wielu gmin apelowały do mieszkańców o rozsądne gospodarowanie wodą i ograniczenie jej zużycia do podlewania trawników, ogrodów, mycia samochodów czy napełniania przydomowych basenów. Czasem wręcz zakazywały używania wody w celach innych niż bytowe. PGW Wody Polskie podkreśla, że konieczne jest racjonalne korzystanie z dostępnych zasobów, ale jednocześnie twierdzi, że wody pitnej w Polsce nie zabraknie. Ponad 70 proc. wody przeznaczonej dla ludności pochodzi z ujęć podziemnych, które są jej ogromnym rezerwuarem. Tylko 30 proc. jest zaś pobierane z wód powierzchniowych, których ujęcia przeważają jedynie w Małopolsce i na Śląsku.
Według PGW Wody Polskie, główną przyczyną wprowadzanych przez gminy ograniczeń w dostawach wody był spadek ciśnienia w wodociągach spowodowany m.in. podlewaniem przydomowych trawników i ogródków. To spowodowało, że na końcu sieci wodociągowej zaczynało brakować odpowiedniego ciśnienia. W ciągu ostatnich kilkunastu lat gminy zainwestowały – przy dużym wsparciu unijnym – w infrastrukturę wodno-kanalizacyjną ponad 80 mld zł, żeby zapewnić mieszkańcom ciągłość dostaw.
Może Cię zainteresuje: Czyszczenie i mycie ścian elewacji budynków wielolokalowych
W Polsce przez ostatnie lata miliardy złotych były kierowane na inwestycje rzeczne. Polskie miasta na zabiegi związane z retencją otrzymały łącznie tylko około 100 mln zł. Retencja wykorzystywana na cele komunalne tylko w niewielkim stopniu korzysta z tej wody, która jest w rzekach. Biorąc pod uwagę, że większość Polaków mieszka jednak w miastach (szacuje się, że do 2050 roku już ok. 3/4 populacji będzie mieszkać w zabetonowanych miastach), należy bardziej przenieść ten ciężar związany z retencją na inwestycje w ośrodkach miejskich.
Zarządzanie wodą opadową
Eksperci podkreślają, że problem niedoboru wody w Polsce pogłębia nieumiejętne zarządzanie intensywnymi opadami, które następują po okresach ubogich w deszcz. W trakcie ulewy woda trafia na wysuszony grunt i nie jest w stanie dotrzeć w głąb gleby, a tylko spływa po jej powierzchni i jeśli infrastruktura na to pozwala, jest odprowadzona do sieci kanalizacyjnej. Przez to tylko niewielka część gwałtownego opadu zasila wody podziemne. Dodatkowo, miasta, z ciągle rosnącą infrastrukturą handlową i mieszkaniową oraz powstającymi wokół nich parkingami czy betonowymi placami – jeszcze bardziej zmniejszają zdolności retencyjne gleby, co uniemożliwia sprawny obieg wody.
Wody opadowe powinny być wykorzystywane zdecydowanie w większym stopniu i traktowane jako potencjał. Mogą służyć do podlewania zieleni, mycia ulic czy spłukiwania toalet, takie rozwiązania z powodzeniem stosowane są na zachodzie Europy. Hotele i różnego rodzaju obiekty użyteczności publicznej posiadają taką infrastrukturę, która pozwala na wykorzystanie deszczówki. Wody opadowej jest wielokrotnie więcej niż tej, która jest w miastach. W bliskiej przyszłości można też pomyśleć o wykorzystaniu wody opadowej np. w procesach technologicznych czy związanych z produkcją.
Retencja na osiedlach mieszkalnych
Odpowiednie zagospodarowanie wody opadowej oznacza skuteczny odbiór nawet gwałtownych opadów, a następnie ich zgromadzenie oraz efektywne rozprowadzenie. Priorytetowym miejscem, gdzie można wprowadzić takie rozwiązania, jest przestrzeń wokół domów i osiedli.
Deweloperzy już coraz częściej otrzymują wymagania na etapie planowania i otrzymywania warunków technicznych, w których miasta czy operatorzy sieci oczekują zatrzymywania wody opadowej np. w zbiornikach retencyjnych. Mieszkańcy wspólnoty także mogą o to zabiegać, np. w ramach budżetu obywatelskiego, aby wspólnota miała więcej zieleni, więcej ogrodów deszczowych, więcej nasadzeń, które będą zatrzymywały wodę deszczową, czy nawet beczkę na deszczówkę.
Może Cię zainteresuje: Osuszanie po zalaniach
Według szacunków, w trakcie deszczu z dachu o powierzchni 120 mkw. przez 20 min można zebrać nawet 360 l wody. Oczywiście, pod warunkiem wdrożenia odpowiednich rozwiązań, które pozwolą ją efektywnie zgromadzić i dalej zagospodarować.
Opady są dziś coraz bardziej dynamiczne, ale krótkotrwałe, więc największym wyzwaniem jest zebranie tej wody, która spada w sposób bardzo ulewny. Rozwiązań jest wiele: zbiorniki retencyjne, otwarte, zamknięte, naziemne lub podziemne. Coraz większą popularnością cieszy się tzw. błękitno-zielona infrastruktura, zielone dachy, zielone ściany, ogrody deszczowe czy nawet niekoszenie traw.
Na jednego mieszkańca Polski przypada rocznie około 1,8 tys. m³ wody, jednak w okresach suszy jej ilość spada nawet do 1,1 tys. m³. Średnia w Europie jest prawie trzykrotnie wyższa i wynosi ok. 5 tys. m³. Według definicji ONZ, granicą „stresu wodnego”, czyli zagrożenia deficytem wody, jest próg 1,7 tys. m³ na osobę. Polska należy więc do krajów najbardziej zagrożonych kryzysem wodnym, który postępuje wraz ze zmianami klimatycznymi – pokazuje ekspertyza „Woda w rolnictwie”, opracowana z inicjatywy Koalicji Żywa Ziemia we współpracy z Fundacją im. Heinricha Bölla i WWF Polska.
Źródło: Newseria Biznes