O tym, że warto robić swoje w przesadnie ciekawych czasach
Słowo od redaktor naczelnej
fot. redakcja
Obyś żył w ciekawych czasach – to stare chińskie przysłowie nie jest bynajmniej życzeniem nadejścia dobrych czasów, lecz ostrym przekleństwem. Niektórzy wręcz twierdzą, że jest ostrym komentarzem tego, co się dzieje tu i teraz.
A dzieje się wiele – u nas i na świecie. Trudno tu abstrahować od koronawirusa, który z nami pozostanie i ciągle straszy, bo zbiera nieustannie żniwo, a jego konsekwencje gospodarcze – jak twierdzą najtęższe ekonomiczne głowy – dopiero odczujemy. Szukamy przy tym, jakby na pocieszenie, pozytywów w tej jakże trudnej sytuacji, bo przecież firmy, ratując skórę, dozbroiły się, zainwestowały w różne programy informatyczne, by – na ile to tylko możliwe – przenieść działalność do sieci. Jednym słowem pandemia przyspieszyła akcję wdrażania innowacji. I dobrze, aczkolwiek żal, że katalizatorem stał się COVID-19.
Sprawdź, co w numerze: Administrator i Menedżer Nieruchomości 6/2020
Jeszcze jedną korzyść można tu wymienić, która niestety jak efemeryda pojawiła się tylko na chwilę. Wzajemna życzliwość, troska, żywe zainteresowanie drugim człowiekiem ulotniły się wraz z maseczkami, które wielu przestało nosić, gdy przygrzało słońce. I wszystko wróciło do „normy”, naszej, polskiej normy – podziałów, wzmożonej wzajemnej niechęci, a perspektywa wyborów prezydenckich podgrzała co prawda emocje, ale już jakby słabiej niż przed pięcioma laty. Czyżbyśmy poczuli się zmęczeni nadmiarem owych emocji fundowanych nam przez lata przez polityków?
Zamów wydanie 6/2020 lub roczną prenumeratę
Może więc warto przypomnieć sobie Wojciecha Młynarskiego i jego piosenkę „Róbmy swoje”. O przesłaniu zawartym w tym utworze, podczas wywiadu dla „Dużego Formatu” mówił: „Są alianse, układy, na które nigdy nie pójdę, co nie znaczy, że jestem taki zasadniczy, że nie znam pojęcia kompromisu. Ja tylko sam chcę decydować, na ile na ten kompromis mogę pójść, a na ile nie. Chodzi o wartości, imponderabilia, które muszą człowiekowi w życiu przyświecać, a zwłaszcza autorowi piszącemu, który ma jakieś ambicje – a ja miałem takie ambicje moralizatorskie. Żeby to wszystko sprawiło, że robię swoje i tyle”.
Więc odwołując się do mistrza Młynarskiego, bo i pora sposobna, zachęcam:
Róbmy swoje!
Pewne jest to jedno, że Róbmy swoje!
Póki jeszcze ciut się chce (...).
Bo żyjemy nad Wisłą w przesadnie ciekawych czasach! Powodzenia w robieniu swego w ciekawych czasach!
Pozostaję z szacunkiem
Sabina Augustynowicz
redaktor naczelna