Sześć lat minęło…
a niektóre problemy nadal aktualne

Odpady komunalne to problem nadal nierozwiązany – szczególnie w centrach dużych miast. Fot. Pixabay
Piszę ten artykuł w szóstą rocznicę przygody z moim „dziennikarstwem” na łamach „Administratora i Menedżera Nieruchomości”. Od sierpnia 2018 r. artykuły ukazywały się w każdym wydaniu czasopisma, żadnego numeru nie opuściłem, zachęcając P.T. Czytelników do dyskusji. Łącznie tych artykułów było około 70, a zakres tematyczny bardzo zróżnicowany. Część tematów nadal jest aktualna, co budzi moje zdziwienie.
Zobacz także
Stacja Monitorowania Ochrona fizyczna na osiedlach mieszkaniowych: czy jest konieczna, jak jest skuteczna i ile kosztuje?

Współczesne osiedla mieszkaniowe, zwłaszcza te nowo powstające, często oferują mieszkańcom znacznie więcej niż tylko dach nad głową. Deweloperzy prześcigają się w udogodnieniach – od placów zabaw, przez...
Współczesne osiedla mieszkaniowe, zwłaszcza te nowo powstające, często oferują mieszkańcom znacznie więcej niż tylko dach nad głową. Deweloperzy prześcigają się w udogodnieniach – od placów zabaw, przez tereny zielone, po inteligentne rozwiązania smart home. W tym natłoku nowoczesnych funkcji, jednym z kluczowych aspektów, który budzi coraz większe zainteresowanie i dyskusje, jest kwestia bezpieczeństwa, a w szczególności – konieczność wprowadzenia skutecznej ochrony. Najprostszym i niestety najdroższym...
TrokenTech Sp. z o.o. Jak zoptymalizować remont dachu z papy w bloku przy użyciu płynnych membran hydroizolacyjnych?

Remont dachu w blokach mieszkalnych i budynkach wielorodzinnych to wyzwanie, z którym regularnie mierzy się wielu zarządców nieruchomości, takich jak spółdzielnie mieszkaniowe. Dachy pokryte papą, choć...
Remont dachu w blokach mieszkalnych i budynkach wielorodzinnych to wyzwanie, z którym regularnie mierzy się wielu zarządców nieruchomości, takich jak spółdzielnie mieszkaniowe. Dachy pokryte papą, choć przez lata sprawdzały się jako skuteczna izolacja, z czasem tracą swoje właściwości ochronne. Inwestycja w tradycyjną naprawę może wiązać się z wysokimi kosztami oraz uciążliwościami dla mieszkańców. Alternatywą, która pozwala zoptymalizować proces remontu, są płynne membrany hydroizolacyjne. W poniższym...
Bank Pocztowy S.A. Rewolucja w Spółdzielni Mieszkaniowej w Lubartowie

Sami produkują energię z instalacji OZE. Inwestycja zwróci się po 4 latach, a mieszkańcy zyskają oszczędności rzędu 2500 złotych rocznie Rozmawiamy z Jackiem Tomasiakiem, Prezesem Spółdzielni Mieszkaniowej...
Sami produkują energię z instalacji OZE. Inwestycja zwróci się po 4 latach, a mieszkańcy zyskają oszczędności rzędu 2500 złotych rocznie Rozmawiamy z Jackiem Tomasiakiem, Prezesem Spółdzielni Mieszkaniowej w Lubartowie.
Jestem bardzo wdzięczny redakcji, że umożliwia mi nadal dzielenie się z Państwem moimi spostrzeżeniami na temat szeroko rozumianej gospodarki nieruchomościami. Nie ukrywam, że jestem również z siebie zadowolony (wiem, to niepopularne samochwalstwo), że nadal „chce mi się to robić”. Większość artykułów, ze względu na charakter mojej pracy, dotyczyła spółdzielczości mieszkaniowej; było również trochę polityki, historii, psychologii i etyki. Po sześciu latach, które upłynęły od napisania pierwszego artykułu, niestety wiele spraw nadal jest aktualnych, a wskazane przeze mnie problemy nie zostały rozwiązane.
W radiu TOK FM jest taki program ekonomiczny o nazwie EKG, w którym na zakończenie audycji zaproszeni goście prezentują swoje zdziwienia. W tej konwencji chciałbym podsumować to, o czym pisałem na łamach „Administratora” przez te sześć lat, co nadal jest aktualne i co w związku z tym budzi moje zdziwienie. Oto kilka przykładów.
Polityka mieszkaniowa
Rządy się zmieniają, a formuła „deweloper plus” nadal ma się dobrze. To jest jeden z kilku obszarów działalności państwa, na którym karty rozdaje określone lobby, w tym przypadku lobby firm deweloperskich. Moje zdziwienie budzi przede wszystkim brak zainteresowania tym tematem ze strony mediów – żadnej dyskusji, żadnej presji na kolejne ekipy rządzące. Dostępność mieszkań dla młodych ludzi to przecież szansa na większą dzietność i w związku z tym szybszy rozwój gospodarczy oraz ucieczka przed wizją bankructwa systemu emerytalnego. Pisałem o tym, że receptą może być racjonalne wykorzystanie istniejących pustostanów oraz lokatorskie budownictwo spółdzielcze – trzeba tylko na ten cel przeznaczać regularnie środki z budżetu państwa. Zamiast takich prostych rozwiązań mnożą się kolejne chore pomysły (SIM, SAN), które nie dały prawie żadnych efektów i tylko umacniają pozycję budownictwa komercyjnego. Żeby była jasność – nie krytykuję, a tym bardziej nie potępiam deweloperów, oni mają zarabiać pieniądze i skoro tworzy im się komfortowe warunki to czynią to skutecznie.
Polityka energetyczna
Prawo energetyczne, to obiektywnie patrząc niewątpliwie jeden z najbardziej skomplikowanych obszarów prawa, trudny do zrozumienia nawet dla nas jako zarządców, nie mówiąc już o odbiorcach indywidualnych. Być może część z Państwa pamięta, że kilka artykułów poświęciłem kształtowaniu cen sprzedaży energii elektrycznej oraz wyjątkowej pozycji E.ON. Polska. Moje zdziwienie budziło i budzi nadal to, że od wielu lat ta sytuacja nie zmieniła się, a wręcz w okresie kilku ostatnich lat i znacznego wzrostu cen (COVID, wojna na Ukrainie) nabiera kuriozalnych rozmiarów. Ten sprzedawca nadal nie musi zatwierdzać taryf w URE – ostatnio (sierpień 2024) dostałem ofertę zawarcia umowy kompleksowej z ceną dla taryfy G11 na poziomie ponad 2500 zł/MWh! Moje zdziwienie budzi również fakt niebywałego stopnia skomplikowania ustaw określanych jako tarcze (ostatniej o tzw. bonie energetycznym w szczególności) – tego nie da się czytać! Ze zrozumieniem mają kłopot nawet doradcy ze spółek energetycznych.
Spółdzielczość mieszkaniowa
Polowanie na spółdzielnie mieszkaniowe trwa w najlepsze, czego dowodem opublikowany niedawno w portalu Onet.pl artykuł szkalujący prezesów („nie ma prezesa, który nie bierze w łapę”). Krajowa Rada Spółdzielcza wystosowała oficjalny protest – mam nadzieję, że sprawa znajdzie epilog w sądzie. Moje zdziwienie budzi po raz kolejny brak świadomości ze strony opiniotwórczych mediów – zamiast stawać w obronie spółdzielczości mieszkaniowej i ją promować, dają się ponieść modzie atakowania rodem z magla. Podsycanie atmosfery afer i eliminowanie na podstawie „dętych” przesłanek, często bardzo zasłużonych członków władz spółdzielczych, zawsze źle się kończy dla mieszkańców – prezesi, jako osoby o wysokich kwalifikacjach zawodowych, dadzą sobie radę. Spółdzielczość mieszkaniowa ma ponad stuletnią tradycję (też o tym pisałem) i niewątpliwe osiągnięcia, których incydentalne przypadki patologii nie mogą przesłaniać. Mieszkańcy spółdzielni mieszkaniowych, w których dokonano „rewolucyjnych” zmian zostają najczęściej z bałaganem, często na długie lata (twierdzę tak na podstawie lustracji, które miałem okazję przeprowadzać do roku 2017, kiedy to szalejąca pani senator z Warmii doprowadziła do zmian w ustawie o spółdzielniach mieszkaniowych, które zakazały przeprowadzania lustracji w spółdzielniach mieszkaniowych przez lustratorów zatrudnionych lub współpracujących ze spółdzielniami mieszkaniowymi (sic!). Ten absurd na dzień dzisiejszy skutkuje tym, że brakuje lustratorów i są znaczne opóźnienia w terminowym przeprowadzaniu lustracji). W przypadku mojej spółdzielni jest to prawie 2 lata.
Odpady komunalne
Problem nadal nierozwiązany szczególnie w centrach dużych miast. Śmierdzące pojemniki, z których wysypuje się zgniła żywność w towarzystwie kartonów, butelek i zapluskwionych mebli – to codzienność mojego „ekskluzywnego”, warszawskiego Starego Mokotowa. Moje zdziwienie budzi obojętność, a wręcz znieczulica władz lokalnych. Osobiście próbowałem się tym tematem zająć. Nie wchodząc w szczegóły, jest to „ugór nie do zaorania”. Oczywiście trzeba z uczciwości dodać, że chory system przyjęty w 2013 roku jest nienaprawialny. Upubliczniony śmieć miał usprawnić system gospodarki odpadami, a wyszedł z tego potworek. Koronny przed laty argument, że w ten sposób nie będzie śmieci w lasach i na dzikich wysypiskach okazał się być mocno nietrafiony i był do przewidzenia – do lasów z reguły nie trafiały i nadal nie trafiają odpady komunalne tylko odpady budowlane, a często niebezpieczne.
Regulacja stanów prawnych gruntów spółdzielczych
Czas mija, kolejne inicjatywy powstają i nadal nic się nie zmienia. Pamiętajmy, że dla setek tysięcy rodzin jest to realny, często finansowy problem. Nie dość, że na takich gruntach spółdzielczych praw do lokali nie można przekształcić w prawo własności tych lokali, to na spółdzielczych własnościowych prawach do lokali nie można urządzić księgi wieczystej, co w przypadku chęci sprzedaży takiego prawa eliminuje de facto klientów kredytowych, a przede wszystkim zaniża cenę. Co mnie dziwi? Znowu brak reakcji i zainteresowania mediów. Temat mało atrakcyjny i skomplikowany, trzeba by się przygotować do merytorycznej dyskusji, a po co? Lepiej zająć się kolejnymi celebrytami czy kłótniami w rządzie.
Tyle na poważnie, na koniec trochę rozrywki. Monolog z kabaretu „Dudek” miał premierę, o ile dobrze pamiętam, na początku lat dziewięćdziesiątych, a do dzisiaj zachował swoją aktualność (nie starzeje się podobnie jak problemy wyżej opisane); wiersz autorstwa Wojciecha Młynarskiego genialnie prezentował wówczas Krzysztof Kowalewski.
Mała poczta w małym mieście. I na poczcie mała przerwa. Kasjer szybkę przymknął wreszcie, plik banknotów liczyć przerwał. Rozrzucone dokumenty, w szklance po herbacie denko, a on czujny, a on spięty, obserwuje swe okienko. Wtem otworzył, w przód się rzuca, i zaprychał, i zatupał, i zakrzyknął co sił w płucach: kto powiedział „kasjer dupa”?! Kto powiedział „kasjer pupa”?! A na poczcie cicho, smutno, drzemią paczki niewysłane. Pachnie barszczem i kapustą (bo garkuchnia jest przez ścianę). W głębi jakiś pan łysawy adresuje list, a bliżej gość wbił w sufit wzrok kaprawy i pocztowy znaczek liże. Jakiś typ swe paczki wtaszcza, brudno, zaduch, muchy, upał. Nikt nie mówi nic, a zwłaszcza nikt nie krzyczy „kasjer dupa”. Kasjer pytał tak z pół roku. Po okresie zaś półrocznym, z urzędowym błyskiem w oku, wezwał go naczelnik poczty i powiada zły okrutnie: Co pan się kompromituje? Nikt się aż do tego stopnia panem nie interesuje, żeby w takim mieście małym, wołać wśród tych much, w upale, wołać – choćby dla kawału: kasjer... prawda... i tak dalej. I nasz kasjer krzyczeć przestał. Rozleniwił się, rozziewał. Lecz gdy w święta gra orkiestra on coś nadal podejrzewa. Myśli, że ten tamburmajor regimentu strażackiego, swą buławą wywijając, też przyczepia się do niego. Gdy strażacka trwa parada i mosiężna trąbi grupa – kasjerowi się podkłada pod takt marsza: „kas – jer dupa, kas – jer dupa”. Pointa zaś wierszyka mego w takich słowach się zawiera: że znam cały kraj, co tego przypomina mi kasjera. Mały kraj, co tak uważa z pokolenia w pokolenie: że ktoś ciągle go obraża,że ktoś wciąż go nie docenia. Czasem mu ktoś prawdę kropnie: kraju mój – źle kombinujesz. Nikt się aż do tego stopnia tobą nie interesuje. Skończ te siupy, bo cię wpiszą do Guinnessa lub Gallupa. A kraj okno – trach! I dyszy: kto powiedział „kasjer dupa”?! Kto powiedział „kasjer dupa”?!
Pointa wiersza ma również, moim zdaniem, zastosowanie w stosunku do niektórych ludzi, szczególnie polityków.
Przy okazji tego rocznicowego artykułu zachęcam P.T. Czytelników do pisania do mnie, za pośrednictwem redakcji na adres: redakcja@administrator24.info, o swoich problemach czy pomysłach. Chętnie odniosę się do każdej sprawy.
Od redakcji: Panie Jacku, dziękujemy za dotychczasową współpracę i liczymy na więcej.