Problemy mieszkaniowe Polaków
W ciągu ostatniej dekady w Polsce wybudowano ponad milion mieszkań własnościowych, nie spowodowało to jednak znaczącej poprawy sytuacji mieszkaniowej, fot. Pixabay
Polacy nadal dążą do własności, jednak nie wszyscy mogą sobie pozwolić na zakup mieszkania na rynku. Ceny nieruchomości rosną, program mieszkaniowy „Bezpieczny kredyt 2 proc.”, który miał pomóc, dodatkowo wywindował ceny mieszkań i domów. A popyt wciąż przewyższa podaż.
– Badania pokazują, że i 10, i 20 lat temu ponad 80 proc. Polek i Polaków chciało mieszkać w mieszkaniach na własność, a jedynie 3, 4, czasem 2 proc., czyli w granicach marginesu błędu statystycznego, chciałoby mieszkać w mieszkaniu na wynajem. Pozostali mają co do tego ambiwalentny stosunek – mówi dr hab. Adam Czerniak, profesor Szkoły Głównej Handlowej, dyrektor ds. badań w Polityce Insight. Obecnie te liczby wyglądają podobnie.
Sytuacja mieszkaniowa
Z danych spisu powszechnego w 2021 roku wynika, że niemal 13,5 mln mieszkań o ustalonym właścicielu 76,3 proc. należało do osób fizycznych. Kolejne 13,4 proc. stanowiły mieszkania własnościowe w ramach spółdzielni mieszkaniowych.
Ponadto według badania ARC Rynek i Opinia dla fundacji Habitat for Humanity Poland w 2023 roku na brak mieszkania lub złe warunki mieszkaniowe wskazywało 27 proc. Polaków zapytanych o największe problemy.
Brakuje danych
Trudno wskazać, ile rzeczywiście brakuje mieszkań w Polsce, gdyż nie ma tak dokładnych danych. Obecnie podawane liczby bazują na szacunkach i wynikają z różnicy pomiędzy liczbą gospodarstw domowych a liczbą nieruchomości mieszkaniowych.
– Aby porządnie oszacować niedobory mieszkaniowe, musimy wiedzieć, gdzie mieszkań brakuje, a to są zwykle duże miasta, jakich mieszkań brakuje, bo kawalerka w Gliwicach nie zaspokoi potrzeby mieszkaniowej trzyosobowej rodziny z Trójmiasta, i w jakiej cenie te nieruchomości mieszkaniowe są. Dopiero jeżeli te trzy parametry weźmiemy pod uwagę – lokalizację, powierzchnię oraz koszt użytkowania danej nieruchomości – dopiero wtedy jesteśmy w stanie oszacować, ile mieszkań w Polsce nam faktycznie brakuje, a takich badań nie było dotychczas – wyjaśnia dr hab. Adam Czerniak.
Może Cię zainteresuje: MFiPR stawia na społeczne budownictwo mieszkaniowe
Luka czynszowa
W ciągu ostatnich 10 lat w Polsce wybudowano ponad milion mieszkań własnościowych, nie spowodowało to jednak znaczącej poprawy sytuacji mieszkaniowej.
– Zdecydowana większość nowo wybudowanych mieszkań trafiała do osób, które już miały mieszkanie własnościowe, często były to drugie domy, apartamenty wakacyjne w górach czy nad morzem – wyjaśnia profesor SGH.
Takie wnioski można wysnuć, analizując miernik luki czynszowej. Odsetek gospodarstw domowych, które znajdują się w luce czynszowej, wynosi obecnie około 35 proc., podczas gdy 10 lat temu było to 40 proc., jednak należy podkreślić, że część gospodarstw domowych, zwłaszcza tych starszych, zmniejszała się liczebnie.
Ponad 25 proc. Polek i Polaków – w ocenie własnej – znajduje się w luce czynszowej – wynika z raportu Habitat for Humanity. Oznacza to, że zarobki tych osób są zbyt niskie, aby sfinalizować zakup mieszkania na rynku komercyjnym, a jednocześnie zbyt wysokie, aby otrzymać pomoc od państwa w postaci mieszkania komunalnego czy TBS.
Rozwiązanie problemów mieszkaniowych
Dane Eurostatu podają, że osoby mieszkające w Polsce wydają średnio prawie 18 proc. dochodów na koszty związane z mieszkaniem. 24 proc. Polek i Polaków oraz 47 proc. Ukraińców i Ukrainek wydaje na mieszkanie ponad 40 proc. dochodu.
– Rozwiązanie problemów mieszkaniowych Polaków wymaga bardzo kompleksowych, zróżnicowanych działań na wielu poziomach, bo należy jednocześnie troszczyć się o osoby, które mają bardzo niskie dochody, które nie są w żaden sposób w stanie sobie samodzielnie pomóc z zaspokojeniem potrzeby mieszkaniowej, dostarczając mieszkań pod najem socjalny. Trzeba się zająć osobami, które wpadają w lukę czynszową – do nich trzeba dostosować osobne programy. Trzeba się zająć w końcu podażą mieszkań typowo komercyjnych, żeby ona szybko reagowała na zmiany cen – żeby w momencie, w którym mamy boom popytowy, podaż nadąża za wzrostem popytu, a także uelastycznić rynek wtórny, żeby ludzie, którzy mają dwie albo trzy nieruchomości w sytuacji, w której ceny idą do góry, chętniej tę nieruchomość sprzedawali osobom, które w danym momencie jej poszukują – komentuje dr hab. Adam Czerniak
W Polsce brakuje przemyślanej i długofalowej polityki mieszkaniowej. Dotychczasowe programy wprowadzane na szybko, bez odpowiedniego przygotowania, nie przynosiły oczekiwanych rezultatów.
Ceny nieruchomości w górę
Z raportu NBP wynika, że w I kwartale 2024 roku ceny mieszkań na rynku pierwotnym skoczyły w ciągu roku w Warszawie o ponad 24 proc., a w pozostałych dużych miastach – w Gdańsku, Gdyni, Krakowie, Łodzi, Poznaniu, Wrocławiu – o niemal 10 proc. Na rynku wtórnym nieco inaczej wyglądały te wzrosty cen – w stolicy o 10 proc., zaś w innych dużych miastach ponad 15 proc.
Wzrosty nie ominęły też Białegostoku, Bydgoszczy, Katowic, Kielc, Lublina, Olsztyna, Opola, Rzeszowa, Szczecina czy Zielonej Góry. Średnio w tych miastach ceny nowych mieszkań skoczyły o ponad 17,5 proc., a lokali z drugiej ręki – o prawie 14,5 proc.
– Kluczowe jest, aby program dopłat do kredytów nie był jedynym programem, który ten rząd ma do zaoferowania, żeby razem z nim szły kolejne pomysły, w tym na rozwój społecznego budownictwa czynszowego, na zwiększenie elastyczności podaży, w tym na reformę dodatków mieszkaniowych oraz gwarancję, że reforma planowania przestrzennego, która za moment wejdzie w życie, była efektywna i nie ograniczyła możliwości powstawania nowych budynków, zwłaszcza w dużych miastach – podsumowuje dr hab. Adam Czerniak.
Źródło: Newseria